kultura narkotykowa z Odysei Homera i gdzie możemy ją dziś znaleźć.

Kraina lotosożerców znana jest tylko z kilku klasycznych fragmentów, ale rzuciła długi cień na nowoczesność. Historia jest najbardziej znana z krótkiego fragmentu w Księdze IX Odysei Homera, w którym po dziewięciu dniach sztormów Odyseusz znajduje się na nieznanej wyspie. Wysyła zwiadowców, aby skontaktowali się z mieszkańcami, łagodną rasą, która żyje na „Kwiecistym owocu lotosu”., Niektórzy z załogi Odyseusza smakują owoce, po czym tracą pragnienie kontynuowania podróży: „wszystko, czego teraz chcieli, to pozostać tam, gdzie byli z lotosożercami, przeglądać lotos i zapomnieć o wszystkich myślach o powrocie”. Odyseusz opiera się pokusie skosztowania lotosu; zamiast tego zaciąga swoją załogę siłą z powrotem na statek i wyrusza tak szybko, jak to możliwe, „ze strachu, że inni z nich mogą zjeść lotos i nie myśleć o domu”.

legendy krainy lotosożerców przetrwały w starożytnym świecie., Herodot w swoich historiach zapisuje tradycję lokalizowania go w pobliżu wybrzeży Afryki: być może w pobliżu Libii, być może na wyspie Dżerba u wybrzeży dzisiejszej Tunezji. Spekuluje również o jego botanicznej tożsamości: niektórzy uważali, że jest to słodki i mocny owoc, jak daktyl, a inni wino z takiego owocu. Ostatnio zasugerowano, że jego kwiat mógł być kwiatem egipskiej niebieskiej lilii wodnej (Nymphaea caerulea), która obecnie ma łagodne właściwości psychoaktywne i uspokajające. Ale urok tej historii zawsze był bardziej mityczny niż dosłowny., Odyseusz był archetypowym człowiekiem na misji: głównym tematem jego historii i rdzeniem jego postaci jest jego determinacja, aby oprzeć się wszelkim zakłóceniom i pokusom, pozostając skupionym na jego głównym imperatywie. Tak jak był zobowiązany do zatrzymania uszu pieśni syren, nie mógł pozwolić sobie na smak owocu lotosu. W następnych wiekach jego panowanie nad sobą i przekonanie, z jakim przywiązywał niechętną załogę do wioseł, były przykładem ideału przywództwa.

ale co kryło się za nieugiętym postanowieniem Odyseusza?., Jeśli jego zaangażowanie w jego misję było naprawdę niezachwiane, dlaczego przynajmniej nie spróbować lotosu? Co najwyżej może cieszyć się kilkoma dniami zadowolenia, zanim wznowi swoją misję odświeżoną. A może obawiał się, że Lotos może być zbyt dobry, by się oprzeć? Że jego misja może być mniej ważna, niż sam sobie powiedział? Że jeśli spróbuje, nie będzie już w stanie dawać przykładu, ani przekonywać załogi do poświęceń, których od nich zażądał? Czy jego załodze brakowało moralności dowódcy – czy jego misja była dla nich po prostu mniej ważna niż dla niego?, Odmawiając im wyboru, czy sprawował przywództwo czy tyranię?

a co dokładnie jest złego w szczęśliwym społeczeństwie lotosożerców? W ich spokoju może być głęboka mądrość; być może rozwiązali pytania, które wciąż pobudzają nas do naszych niekończących się misji., W 1832 roku, kiedy rewolucja przemysłowa wypełniała brytyjską wieś fabrykami i zanurzała starożytne wiejskie sposoby życia pod palmą dymu i pary, Alfred Tennyson napisał Epicki poemat „zjadacze lotosu”, zainspirowany jego wizytą w Hiszpanii, podczas której zobaczył odległe gospodarstwa i wioski nietknięte przez współczesny świat: krainę, w której wydawało się, że jest „zawsze popołudnie”., W opowiadaniu Homera słyszymy tylko, że ci z załogi Odyseusza, którzy zjedli Lotos, płakali i błagali na surowe rozkazy Odyseusza, ale Tennyson daje słowa do ich lamentu:

wtedy ktoś powiedział: „nie wrócimy więcej”;

i wszyscy naraz śpiewali: „nasz dom na wyspie

jest daleko poza falą; nie będziemy już wędrować.”

życie na statku Odyseusza, w tym opowiadaniu, stało się poszukiwaniem bez końca, narzuconą sobie męką, która osłabiła ich siłę i zniszczyła ich dusze., Maszerowali, walczyli i żeglowali przez pół świata; teraz, wśród lotosożerców, znaleźli inny sposób życia:

złóżmy przysięgę i zachowajmy ją z równym umysłem

w pustej krainie lotosów żyć i leżeć leżeni

na wzgórzach jak bogowie razem, nieostrożni ludzkości.

lotosożercy Tennysona nie są szaleńcami Dionysiaków, chciwie i bezmyślnie dążącymi do przyjemności., Są zbiorem „łagodnych, melancholijnych” postaci, które, podobnie jak niechętna załoga Odyseusza, widziały zbyt wiele cierpienia i śmierci, aby odmówić szansy na spokój i szczęście. Podobnie jak Epikur i klasyczni filozofowie jego szkoły, ich ideałem nie jest pobłażliwość zmysłowa czy nawet ekstatyczna Transcendencja, ale ataraksja, stan spokoju, który nie ma złudzeń, nadziei czy lęków przed życiem poza tym., Odyseusz może zdecydować się przeciwstawić śmierci, lub żyć tak, jakby był nieśmiertelny; ale lotosożercy wiedzą, że nadejdzie wystarczająco szybko – a kiedy to nastąpi, chwile zadowolonego odpoczynku będą miały większe znaczenie niż lata wytężonej pracy.

mit zjadaczy lotosu nadal rozbrzmiewał przez cały XIX wiek, gdy przemysłowcy i imperialiści znaleźli się, podobnie jak Odyseusz, w obliczu poddanych, którzy nie potrafili pojąć pilności swojej misji lub zrozumieć, dlaczego konieczne jest zastąpienie łatwego życia wieczną pracą., W niektórych przypadkach mit był rzutowany na obce zwyczaje narkotykowe skolonizowanych-palących opium Chińczyków, żujących kokę Andyjczyków lub jedzących haszysz Egipcjan-i ich odporność na nowoczesność wyjaśnianą przez nowo rozwiniętą patologię „uzależnienia”. Ale w Homerze nie ma sugestii, że Lotos uzależnia: ci, którzy go jedzą, nie cierpią na chorobę psychiczną lub medyczną zależność. Uzależnienie twierdzi, że lek przeważa nad wolną wolą, ale lotosożercy dokonali wyboru celowo., Po odebraniu im owoców załoga Odyseusza nie odczuwa objawów odstawienia, tylko przytłaczający smutek, że ich wybrane życie oddala się poza fale.

lotos jest narkotykiem, ale oznacza coś więcej: odmowę zaangażowania się w świat postępu i produktywności ekonomicznej oraz utrzymanie społeczeństwa w gotowości do wojny. Dla imperialnego spojrzenia opór wobec tego imperatywu był często postrzegany jako złudne wycofanie się w fantazję., W swojej kolumbijskiej etnografii My Cocaine Museum (2004) Michael Taussig cytuje raport do hiszpańskiego rządu napisany w 1849 roku przez Agustina Codazziego, włoskiego kartografa zaangażowanego w ocenę zasobów wybrzeża Pacyfiku. znalazł ziemię o bogatym rolnictwie, zamieszkaną przez ludność głównie Pochodzenia afrykańskiego, ale ich życie było dla niego tragedią ekonomiczną., „Plantany, trochę kukurydzy i kilka nasadzeń kakao i trzciny cukrowej zaspokajają codzienną konsumpcję, podczas gdy ryby i dzikie świnie obfitują”, narzeka Codazzi; po dniu spędzonym na polach mieszkańcy „wracają do domu, aby cieszyć się słodkimi smakami, palić, rozmawiać i spać”. Ostrzega, że jeśli ci ludzie nie zostaną zmuszeni do pracy przez system policyjny, bogactwo Kolonii ucierpi. Podsumowuje:

'rasa ludzi, która spędza czas w takiej indolencji, nie jest rasą powołaną do postępu Narodowego., Z ignorancji, lenistwa i niezrozumianej dumy z bycia wolnymi, ci ludzie są niewolnikami ich braku potrzeby.”

„niewolnicy braku potrzeby”: jak dziwnie to brzmi dla mieszkańców miast XXI wieku. Nasz problem jest dokładnie odwrotnie: kiedy jesteśmy podporządkowani globalnej gospodarce, nasze potrzeby stają się coraz większe, a proste życie staje się coraz bardziej mirażem., W tym świecie narkotyki nie są już, jak lotos, talizman i sakrament alternatywnego sposobu życia: stają się kolejnym kosztownym towarem, narzędziami, których używamy, aby sprostać rosnącym wymaganiom produktywności lub uciec przed nimi. Nie przeglądamy już owoców lotosu, ale przekazujemy sobie nawzajem małe paczki przyjemności między uderzeniami wiosła, jak Odyseusz nakazuje nam nieustannie iść w kierunku jego ziemi obiecanej Itaki. Trudno się dziwić, że leki zajmują tak prowokacyjną rolę w naszym społeczeństwie, zarówno fetyszyzowane, jak i demonizowane., W społeczeństwie, w którym musimy zawsze działać racjonalnie i myśleć o przyszłości, ucieczka od odpowiedzialności, jaką te substancje oferują, jest niebezpieczna i musi być w jakiś sposób przestrzegana; jednak zawsze są one gotowe, aby zaoferować nam niewielką przewagę lub Luksus, aby przywrócić nam trochę kontroli nad naszymi nastrojami, naszymi energiami lub naszymi umysłami.

kiedy wyobrażam sobie lotosożerców, najczęściej przypomina mi się wyspiarski naród Vanuatu na południowym Pacyfiku, który odwiedziłem kilka lat temu., Tutaj narkotyki, które zalały współczesny świat, są w dużej mierze nieobecne: nawet alkohol i tytoń są rzadkie, kosztowny import poza zasięgiem większości, której związek z gospodarką pieniężną jest w najlepszym razie marginalny. Zamiast tego wyspiarze uprawiają kava, roślinę z rodziny pieprzu, której korzeń może być przygotowany do produkcji narkotycznego napoju. Kava jest w centrum wielu spotkań towarzyskich, zwłaszcza gdy różne wsie lub rozszerzone rodziny spotykają się. Podobnie jak rdzenna amerykańska rura pokoju, po jej podzieleniu wszelkie waśnie i zażalenia są odkładane na bok.,

Gdy popołudniowe cienie wydłużają się, kobiety zaczynają gotować, a dzieci bawią się w surfingu, a mężczyźni zbierają się w centrum wioski, aby obierać, zetrzeć i rozgnieść korzeń na wieczorny napar. Po wieczornym posiłku ludzie gromadzą się w chatach, aby wypić mleczny płyn z łupin orzecha kokosowego. Efekt jest łagodny i euforyczny: języki stają się zdrętwiałe, szerzą się uśmiechy, komplementy są oferowane naparowi i gospodarzowi., Ci, którzy nie piją paluszkami wokół ceremonii z szacunkiem, przemawiają cichymi głosami i ściemniają lampy parafinowe. Pijący kava może czuć potrzebę samotności i opuścić chatę, aby usiąść na plaży, wsłuchując się w szum oceanu i być może słysząc w nim głosy swoich zmarłych przyjaciół i krewnych. Wielu pije co noc w dorosłym życiu: kava nie uzależnia i nigdy nie muszą zwiększać dawki. Zawsze śpi się zdrowiej i budzi się wypoczęty.,

Vanuatu, podobnie jak wiele narodów Melanezyjskich wokół niego, miało kolonialną historię równie brutalną, jak każdy na świecie. W XIX wieku została zdewastowana przez choroby, wojny i pracę przymusową: na niektórych wyspach prawie wszyscy mężczyźni w wieku produkcyjnym zostali zmuszeni do łodzi i zabrani do pracy na polach trzciny cukrowej w Australii, w niezliczonych przypadkach nigdy nie wracali. Prezbiteriańscy misjonarze zakazali picia kavy, śpiewu, tańca i ceremonialnego ubioru: nazywali ją „diabelskim korzeniem”, tym samym terminem, którego Jezuici używali w Meksyku dla kaktusa pejotowego., Picie kavy w ich oczach karmiło dzikość tubylców i zanurzenie w ich nawiedzonym duchem świecie; tylko poprzez wyeliminowanie go mogli zrealizować swoją wizję posłusznej, ciężko pracującej i cywilizowanej ludności, z umundurowanymi dziećmi, które przy dźwięku porannego dzwonu przechodziły do kościoła lub szkoły.

Kiedy w 1970 roku w Vanuatu W końcu pojawił się ruch niepodległościowy, kava była jednym z uniwersalnych symboli, wokół których mógł się gromadzić rozbity naród., Odgrywa on dziś ikoniczną rolę w kulturze, zachęcany przez rząd jako alternatywa dla alkoholu, który przyniósł przemoc, przestępczość i podział społeczny wielu bardziej rozwiniętych wyspiarskich sąsiadów. W przeciwieństwie do większości tradycyjnych kultur narkotykowych na świecie, kava nie jest ostoją zmarginalizowanej mniejszości, ale sercem społeczeństwa. Być może to nie przypadek, że Vanuatu pozostaje wśród najbiedniejszych narodów na ziemi, ale na krótko przyciągnęło uwagę świata w 2006 roku, kiedy to znalazło się na szczycie światowego rankingu „Happy Planet Index”., Gdy zachodzi słońce, możesz prawie złapać wzdłuż zaciemniającej linii brzegowej słabe echo refrenu lotosożerców:

’Nasz dom na wyspie

jest daleko poza falą; nie będziemy już wędrować.”

Articles

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *